Była 3:30. Przetarła oczy i podniosła się z
łóżka. Telefony o tej porze nie były u niej częste. Praktycznie po omacku
dotarła do aparatu i podniosła słuchawkę.
- Słucham. – Rzuciła.
Cisza. To było dla niej jak kubeł zimnej
wody. Obudziła się zupełnie i spojrzała na słuchawkę.
- Halo.
- Ciekawość boli.
Połączenie zostało przerwane.
Meg odłożyła telefon i skierowała się do
kuchni. Otworzyła lodówkę i wyjęła z niej butelkę wody. Pociągnęła długi łyk i
w tym momencie zobaczyła, że drżą jej dłonie. Niewiele brakowało, żeby butelka
wylądowała na podłodze.
- Uspokój się. – Powiedziała do siebie.
Nie mogła wpaść w panikę. Przecież zdawała
sobie sprawę czym mogła grozić jej wiedza. Najprawdopodobniej morderca
Zacermana postanowił pobawić się trochę jej kosztem zanim ją dopadnie. Mogła
pójść na policję.
Z szuflady wyciągnęła wizytówkę, którą
dostała od Mark’a Wood’a.
Detektywi, którzy ją odwiedzili na pewno byli godni zaufania. Nie wiedziała jednak, czy jeśli powie im co tak naprawdę wie o działalności James’a Corby’ego nie odsuną jej od sprawy.
Detektywi, którzy ją odwiedzili na pewno byli godni zaufania. Nie wiedziała jednak, czy jeśli powie im co tak naprawdę wie o działalności James’a Corby’ego nie odsuną jej od sprawy.
Marzenia ściętej głowy – pomyślała. Na
pewno by ją odsunęli w końcu mogła być ich decydującym świadkiem. Zamknęli by
ją na jakimś odludziu i stali przy niej w dzień i w noc aż do procesu a może i
dłużej.
O nie. Nie mogła tak łatwo się poddać.
Schowała wodę do lodówki. I skierowała się do biurka. Otworzyła szafkę i wyjęła
z niej laptopa. Najwyższy czas było już skontaktować się z informatorem.
Richard Zacerman przecież był tylko jednym z wielu jej łączników z Corby’m.
Danny Cole
przekręcił się w łóżku na drugi bok. Śniło mu się laboratorium. Miał przed sobą stos breji śnieżnej z, której miał
wyciągnąć materiał dowodowy. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że
śniegu ciągle przybywało. Miał wrażenie, że zaraz zacznie się dusić. W pewnej
chwili nie mógł już się ruszyć. Próbował wołać o pomoc, ale nie był w stanie
wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Kiedy chmura śniegu runęła na niego obudził
się zlany potem.
Za oknem ciągle prószył śnieg a na zegarze
była 3:30.
James
Corby nie mógł zasnąć tej nocy. Siedział w klubie patrząc jak tłum szaleje na
parkiecie. Odkąd musiał pozbyć się tej barmanki zaczęły się jego kłopoty. Potem
Richard zaczął się burzyć w nieodpowiednim momencie. Wynajęcie „Kruka” było
kolejnym jego błędem. Ten człowiek może i był doskonałym zabójcą, ale jego
fanatyzm go przerażał. Zabijał ludzi, których mu zlecił, ale robił to po
swojemu nie patrząc na zleceniodawcę. Przez to policja zaczęła mu deptać po
piętach. No i ta cholerna dziennikarka. Miał nadzieję, że nie będzie musiał w
końcu sam jej sprzątnąć.
Nicky
Olay rozpoczęła kolejną zmianę w STK od kubka gorącej czarnej kawy. Danny
wczoraj rozpoczął analizę materiałów znalezionych w zaułku. Niedopałki
papierosów, fragmenty papierów, ubranie denata.
Założyła kitel laboratoryjny i podeszła do
stołu. Rozłożyła marynarkę, obok koszule Richarda Zacerman’a. Na obu rzeczach
krew była tylko w miejscu, gdzie
znajdował się ślad po wlocie pocisku. Zabójca doskonale znał swój fach. Broń
przystawił tak blisko, że rozbryzg był niewielki.
Olay uniosła rękę do góry kierując światło
lampy na fragment koszuli, który ją wyraźnie zainteresował. W koszuli wypalona
była dziura, najprawdopodobniej po papierosie. Jeśli dziura powstała w chwili
morderstwa na ciele Zacermana, również powinien pozostać ślad. I jeśli wśród
niedopałków znajdą właściwy papieros mogą mieć DNA.
Chwyciła telefon i wykręciła numer Chris’a
Mac’line’a.
- Mógłbyś dla mnie coś sprawdzić? –
Spytała.
Mark
Wood znalazł na swoim biurku raport dotyczący zdjęć znalezionych przez jego
zespół. Jeden z mężczyzn biorących udział w transakcji był niejaki Luis Haller.
Międzynarodowy przemytnik broni, którego FBI próbowało namierzyć już od ponad
roku. Miał na koncie wiele brudnych transakcji. Wszystkie na terenie stanu Nowy
Jork.
Następny był drobnym złodziejaszkiem
najczęściej wynajmowanym do drobnych robót. Peter Grasson. Kilka razy aresztowany
przez policję za kradzieże, rozboje i wymuszenia. Zwyczajna płotka, która
jednak miała znaczące informacje.
Złapanie Grasson’a przekaże Malone. Żeby
złapać grubą rybę musieli zacząć od tych najchudszych. Czyli po nitce do
kłębka.
Pozostawała jeszcze sprawa kobiecego DNA
znalezionego na miejscu. Intuicja i wieloletnie doświadczeniu mówiło mu, że
należało ono do Meg Wilson. Żeby to jednak udowodnić musiał a właściwie musieli
zdobyć materiał porównawczy. Jeśli tak rzeczywiście było oznaczało to, że kobieta
zataiła przed nimi bardzo istotną informację. Najprawdopodobniej była
świadtkiem całego zdarzenia.
Czemu więc milczała? Prędzej czy później dowie się tego. Dziennikarka powinna dzisiaj pojawić się w siedzibie STK z materiałami a wtedy zrobi wszystko, żeby móc potwierdzić swoje założenia.
Czemu więc milczała? Prędzej czy później dowie się tego. Dziennikarka powinna dzisiaj pojawić się w siedzibie STK z materiałami a wtedy zrobi wszystko, żeby móc potwierdzić swoje założenia.
W
tym samym momencie Wilson weszła do siedziby STK. Tej nocy już nie spała.
Tajemniczy telefon rozbudził ją na tyle, że nie była w stanie już usnąć.
Oczywiście teraz czuła tego skutki. Oczy jej się same zamykały a ból ramienia
podwoił się. Środki przeciwbólowe nie działały.
Rozmowę z policjantami chciała mieć jak
najszybciej za sobą. Gdy tylko wybiła 8:00 wydrukowała materiały i wsiadła do
samochodu. Przez cały czas nie opuszczał ją lęk. Miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje
i śledzi każdy krok.
Kobieta zatrzymała się przy recepcji, gdzie
jedna z funkcjonariuszek rozmawiała z recepcjonistką.
- Przepraszam. Szukam detektywa Wood’a.
Byłam z nim umówiona.
Emily Whats spojrzała na dziennikarkę.
Słyszała o niej od Danny’eg Cole’a z którym minęła się w laboratorium. Miała
przekazać im materiały ze swojego wewnętrznego dochodzenia. Policjantka
wyciągnęła dłoń.
- Emily Whats Sekcja Techniki
Kryminalistycznej. Proszę za mną.
Meg spokojnie szła za Whats rozglądając się
na boki. Laboratorium było okazałe, ale nasilające się przeziębienie i ból nie
pozwalały jej na konkretne rozpoznanie.
Usiadła w pokoju przesłuchań i wyciągnęła
paczkę chusteczek.
-
Dziękujemy, że przyszła pani tak
wcześnie.
Do pomieszczenia
wszedł Danny Cole. W przeciwieństwie do niej wyglądał na wyspanego. I na pewno
nie męczył go ból głowy i ramienia.
- Po prostu
wiedziałam, że to jest dla państwa ważne. – Odpowiedziała.
Detektyw spojrzał
na paczkę chusteczek, którą wyciągnęła dziennikarka. Gdyby tak kobieta
skorzystała z niej i zostawiłaby ją tutaj mogliby oddać do analizy jej DNA.
Chwilę jednak po tym spojrzał na nią. Wyglądała jakby nie spała całą noc.
- Dobrze się pani czuje? – Spytał.
- Tak. Dziękuję. Chciałabym jednak jak
najszybciej to zostawić i wrócić do domu. Przeziębienie nie daje mi spokoju.
Danny spojrzał na ramię, którego co chwila
dotyka. Zastanawiał się jak głębokie mogło być rozcięcie. Kontener miał ostre
krawędzie, więc zderzenie z nim niewątpliwie musiało być bardzo bolesne. Korciło go żeby zapytać o to, co
podejrzewali, ale zamiast tego usiadł przy stole i rozłożył dokumenty, które
przyniosła.
- Oczywiście. Obiecuję, że nie będzie to
długo trwało.
Do pokoju wszedł Mark Wood. Usiadł obok
kolegi i nie mówiąc nic zaczął przeglądać papiery. Nie mogli jej tutaj trzymać.
Chcieli jednak, żeby zaczęła z nimi współpracować. Meg Wilson mogła być w
dużych tarapatach na własne życzenie.
- Materiały, rzeczywiście są okazałe.
Proszę mi powiedzieć czy wie pani coś o powiązaniach Coeby’ego z Luis’em
Haller’em?
Dziennikarka uniosła brwi. Słyszała to
nazwisko nie raz.
- Tak. Haller jest jednym z głównych
kontrahentów James’a. Z tego co udało mi się dowiedzieć od informatora mają już
za sobą wiele transakcji. Corby poznał go 3 lata temu podczas pobytu w Miami.
Zresztą wszystko jest w papierach.
Danny Cole zatrzymał wzrok na wysokości
oczu kobiety. Nie potrafił jej rozszyfrować. Z jednej strony przekazywała im
dokumenty nad którymi pracował od kilku miesięcy a z drugiej... Musiała
wiedzieć naprawdę dużo skoro tak zgrabnie potrafiła ominąć istotne dla nich
fakty.
- Jeszcze raz dziękujemy za pomoc.
Mark wstał zbierając kartki.
- Czy to wszystko?
- Tak. Myślę, że na razie będzie mogła pani
zająć się swoim zdrowiem. Mam tylko prośbę proszę nie kontaktować się z żadnym
ze swoich informatorów. Teraz może to być zbyt niebezpieczne.
Skinęła głową. To mogła obiecać. Dzisiaj po
raz ostatni miała spotkać się ze swoim informatorem. Wokół całej sprawy robiło
się coraz bardziej gorąco. Nie mogła ryzykować. Wytarła nos chusteczką
jednorazową i wyrzuciła ją do kosza. Od uzyskania najważniejszych dowodów już
niewiele ją dzieliło.